O królach i królowych czytamy zazwyczaj w bajkach bądź
opowieściach fantastycznych, spora część czytelników spotyka się też co jakiś
czas z różnymi wersjami legend. Czasem czytujemy książki historyczne. Jest
wiele opowieści, pisanych o co bardziej znanych polskich królach bądź osobach
zapisanych w arkanach świata jako święci, z różnych powodów. Ci mniej znani
czekają na swoje „pięć minut”, czasem omówieni na jakiejś lekcji historii i
szybko zapomniani. Najczęściej jednak nie do końca wiemy, jak to było kiedyś z
ziemiami, na których mieszkamy, wiedza ta gubi się zazwyczaj w ogromie
informacji z historii ogólnej, jaka jest nam przekazywana w szkołach. Sposobem
na zachowanie jej, zwłaszcza w obliczu aktualnie dziejących się przemian, są
książki pisane przez pasjonatów. Taką książką jest „Ich książęce wysokości”
Jerzego Ciurloka.
Wspomniana pozycja podzielona jest na dwie części:
górnośląską i dolnośląską, i to tej ostatniej miałam przyjemność się przyjrzeć.
Obejmuje ona wydarzenia, rozgrywające się w okolicach Legnicy, Brzegu, Głogowa,
Oleśnicy, Świdnicy czy Ziębic, począwszy od czasów dynastii Piastów, a
dokładnie podziałów, które zapoczątkowało panowanie i testament Bolesława
Krzywoustego. Jak wiemy, jego wolą było podzielenie państwa polskiego na
dzielnice, z których każda należała do innego z jego potomków. O ile jednak
pomysł ten był sprawiedliwy pod względem rodzicielskiej troski o dobro swoich
dzieci, o tyle dla kraju okazał się krzywdą, której naprawienie zajęło wiele
lat. Synowie Krzywoustego poszli jeszcze dalej: chcieli podzielić należne sobie
ziemie pomiędzy swoje dzieci, wzorem troskliwego ojca. Nie udało im się jednak
utrzymać zgody i porządku, dlatego dalsza historia pełna jest opowieści o bitwach,
zdradach i grabieżach. Ciurlok skupił się na wspomnianych okolicach,
przedstawiając sylwetki takich postaci, jak Henryk II Pobożny, Bolesław
Rogatka, Henryk IV Probus i wielu innych.
Nie braknie też, oczywiście, kobiet z królewskich rodzin. Wśród
tych prym wiedzie Jadwiga, najbardziej znana śląska święta. Czy wiecie, drodzy
czytelnicy, że była ona tak pobożna, że swojego wnuka kapała w wodzie, którą
wcześniej obmyła stopy starym zakonnicom, i sama też się nią myła? Nie zostało
co prawda powiedziane, czy był to incydent jednorazowy, czy też podobne
zdarzenia się powtarzały, mówi jednak sporo o samej kobiecie i jej skłonności
do poświęceń w imię wiary. Z drugiej strony – takie zachowanie było
zaskoczeniem również dla jej otoczenia, co zostało pięknie przedstawione na
jednej z ówcześnie powstałych rycin. Dziecku nic się nie stało, można jednak
domyślić się, że religijna gorliwość babki wpłynęła na nie zgoła nie tak, jak
sobie tego życzyła – wspomnianym bobasem był Bolesław Rogatka. Po tę historię
jednak, wraz ze wszystkimi, żywo i barwnie opisanymi perypetiami śląskiego księcia, zapraszam do książki.
Książka pisana jest bardzo przystępnym językiem, który
czasem wydaje się być odrobinę stylizowany, tak, że przypomina bardziej legendę
bądź baśn. Ciurlok nie bawi się też w delikatność, pisząc o co ciekawszych wybrykach
członków książęcych rodów stosując słownictwo, które można uznać jedynie za
kolokwialne. Łącząc obie te cechy, dostajemy do rąk dzieło o tematyce poważnej,
naukowej, a jednak wyjątkowo strawne i łatwe do czytania, wręcz wciągające. Całość
opatrzona jest szczegółową bibliografią oraz spisem ilustracji. Tych ostatnich
znajdziemy w „Ich książęcych wysokościach” sporo, a są to przeważnie ryciny pochodzące
z opisywanych aktualnie czasów lub nawiązujące do wydarzeń i miejsc. Książka
została też wydana w sposób bardzo cieszący oko estetyką wykonania – naprawdę,
zdjęcia nie pokazują nawet połowy z tego, jak ładna jest sama okładka, w żywych
barwach i z lakierowanymi elementami, przedstawiając ją dość… sucho i płasko. A
szkoda.
Podsumowując, „Ich książęce wysokości: cześć dolnośląska” to
jedna z najbardziej przystępnych publikacji historycznych, jaką miałam przyjemność
czytać. Powstała z potrzeby przekazania kolejnym pokoleniom dziejów śląska
takimi, jakie były, w obliczu zmian w granicach i nazewnictwie terenów, które
dziś już niekoniecznie określane są tą szlachetną nazwą, stanowi dzieło bardzo wartościowe.
Jestem naprawdę dumna z faktu, że znalazło się w mojej biblioteczce, polecam je
też każdemu, kto słyszał czasem legendy o śląskich dziejach i chciałby
poszerzyć wiedzę.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnicwu Silesia Progress.
Recenzja napisana dla grupy Śląskich Blogerów Książkowych.
Dane ogólne:
Tytuł oryginału: Ich książęce wysokości: część
dolnośląska
Seria: Canon Silesiae
Autor: Jerzy Ciurlok
Wydawnictwo: Silesia Progress
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 227
Hah, o śląskich Piastach bardzo fajnie opowiada Cherezińska w "Koronie śniegu i krwi", chętnie bym poczytała o nich więcej, dzięki za polecankę! :)
OdpowiedzUsuńTeż bym chętnie więcej poczytała... zapoluję na "Koronę" (:
Usuń