Kiedy poznałem Vyar, zacząłem dużo
więcej podróżować, najczęściej pociągami. Raz na tydzień,
czasem dwa, przez cztery godziny wlokłem się w jedną stronę, by
za parę godzin wracać tą samą trasą. I kiedy tak gapiłem się
przez okno na przesuwający się za nim monotonny krajobraz,
przychodziło mi czasem do głowy pytanie – a co, jeśli podróż
nigdy się nie skończy? Co, jeśli pociąg nigdy się nie zatrzyma,
a ja skazany będę przez resztę życia na to kilka wagonów
sunących przez szary, deszczowy świat? Jak się miało niebawem, bo
ledwie dwa lata później, okazać, nie tylko ja wyobrażałem sobie
takie sytuacje. Bardzo podobną historię opowiada recenzowana dziś
przeze mnie książka – dziewiąta już pozycja z cyklu Artefaktów:
oto "Odwrócony świat".
Miasto Ziemia jest
olbrzymią konstrukcją z drewna i stali, osadzoną na czterech
torach – dwóch wewnętrznych, dwóch zewnętrznych. Od samego
początku, czyli prawie siedmiu tysięcy mil, pozostaje w ciągłym
ruchu, podczas gdy cech Torowych wciąż i wciąż przenosi pokłady
zza miasta przed nie, budując na bieżąco nowy szlak dla stalowego
monstrum, cech Trakcyjnych na przemian zwija i rozwija przewody, zaś
Badacze Przyszłości każdego dnia pracują nad wyznaczaniem dalszej
trasy przez niegościnny, zrujnowany świat. Podróż trwa
nieustannie i trwać musi, w przeciwnym razie wydarzy się coś
strasznego, co doprowadzi do zagłady Miasta i wszystkich, którzy w
nim mieszkają. Jak dotąd było niemal samowystarczalne, prowadząc
czasem osobliwy handel ze społecznościami mijanych osad. Jednak im
dłuższą drogę przebywa, tym więcej czeka je niebezpieczeństw, a
spokojną, choć monotonną wędrówkę społeczności w końcu
cechować zaczyna narastająca desperacja...
Głównym bohaterem jest Helward Mann,
syn członka cechu Badaczy. W chwili, w której go poznajemy,
zostaje przyjęty na ucznia właśnie tej grupy, zaś niebawem ma
rozpocząć się jego dorosłe życie, pełne ciężkiej pracy w imię
przetrwania całego narodu. Zbliża się też czas, kiedy przyjdzie
mu skonfrontować nauki wyniesione ze szkoły z tym, jaki świat jest
naprawdę – a to świat dziwny, niegościnny i pełen sprzeczności,
w którym nic nie jest rzeczywiście takie, jakie się wydaje.
A
to... zupełnie jak cała ta książka. Jest dziwna i niegościnna.
Cechy świata w niej przedstawionego, ścisła dyscyplina mieszkańców
Miasta, ponura determinacja, z jakim ciągle prze ono naprzód mimo
przeciwności oraz wyrzeczenia, jakich wszyscy muszą się podjąć,
aby przetrwać – to wszystko buduje nastrój zarazem nieziemski,
niezwykły, jak i ciężki, obcy, wręcz duszny. Wrażenie to
potęgowane jest przez lakoniczną, bardzo oszczędną narrację -
trzy z pięciu krótkich części opatrzone są pierwszoosobową, co
dzięki charakterystycznemu zwięzłemu sposobowi wypowiadania się
Helwarda świetnie kontrastuje z pozostałymi dwoma, gdzie narracja
jest trzecioosobowa. W interesujący sposób daje to pojęcie o
mentalności ludzi, których okoliczności zmusiły do życia w
ciągłym ruchu i mozolnej, wyzutej z wszelkiego romantyzmu pracy –
jest do bólu konkretna i pełna bardzo przyziemnych opisów
codziennych obowiązków. Sami bohaterowie sprawiają przy tym
wrażenie nad wyraz pogodnych, z uśmiechem przyjmujących wszystko,
co na nich przychodzi, nawet kiedy muszą podejmować decyzje trudne
i brzemienne w skutkach, mogących zaważyć na losach ich malutkiego
świata, cechując się przy tym aż dziwnie sympatyczną
prostolinijnością. Kontrast, sprzeczność i dysonans są tak
głębokie, że aż graniczące z psychodelią.
Wreszcie, w
"Odwróconym świecie" nic nie jest takie, jakim się na
początku wydaje. W miarę jak poznajemy kolejne szczegóły tej
dziwacznej podróży przez pustkę, coraz więcej z pozoru
bezsensowych rzeczy zaczyna powoli układać się w zaskakującą
całość. Tutaj nie mogę i nie chcę zdradzić niczego więcej,
ponieważ mimo wszystkich swoich zalet pozostaje on książką bardzo
krótką, do przeczytania w jeden wieczór i kawałek poranka, a
każdy wyjawiony szczegół może zdradzić zbyt wiele, kradnąc
kilka ważnych elementów z tej misternej całości. Dlatego
skrzywiłem się boleśnie, gdy po przeczytaniu całości
przeanalizowałem jeszcze raz okładkę. Chociaż nowy "Artefakt",
jak wszystkie dotąd, wydany jest bardzo elegancko, opis z jej tyłu
zdecydowanie zdradza za dużo. Dlaczego? Otóż bardzo ciekawym
zabiegiem wydaje mi się to, że o świecie dowiadujemy się tylko
tyle, ile dowiaduje się o nim bohater, który, jak napisałem
wcześniej, musi sam odkrywać kawałek po kawałku, że świat jest
inny, niż opowiadali mu nauczyciele, gdy zamknięty był w murach
Miasta – tekst z okładki zdecydowanie zaburza ten porządek i może
sprawić, że czytelnik odbierze całość inaczej, niż zaplanował
to autor. Tajemnica i jej powolne odkrywanie są tutaj bardzo ważnym
elementem. Pakując się w jej sam środek w przysłowiowych
buciorach wydawca nieświadomie wyrządził tej książce – i
pośrednio czytelnikom - olbrzymią krzywdę!
Na zakończenie pragnę powiedzieć, że
"Odwrócony świat" jest zdecydowanie dziełem niezwykłym
i nietuzinkowym choćby ze względu na niepowtarzalny klimat, choć
muszę jednocześnie przestrzec, że do zrozumienia kryjącego się
za nią konceptu zdecydowanie potrzebne będą chociaż solidnie
opanowane podstawy zagadnień z fizyki i matematyki. Stanowczo nie
jest to książka dla każdego – to fantastyka naukowa w pełnym
tego słowa znaczeniu. Jeśli jednak będziesz w stanie ją
zrozumieć, a także jeśli nie masz niczego przeciwko takim
surrealistycznym, niemal narkotycznym wizjom, myślę, że nowa
propozycja Maga może okazać się strzałem w dziesiątkę.
Dane ogólne:
Tytuł oryginału: Inverted World
Autor: Christopher Priest
Wydawnictwo: MAG
Rok wydania polskiego: 2015
Liczba stron: 288
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: