Niewidzialność to jedna z najbardziej
czadowych supermocy, jakie można mieć! Pomyślcie o tej całej
gamie zastosowań, jakie można znaleźć dla czegoś takiego. Zjazd
rodzinny, na którym trzeba wycałować wszystkie ciotki z czeterech
stron świata? Puff! Nudne korpo-zebranie, na którym szef jak zwykle
mówi o tym, jak ważna jest synergia? Puff! Randka w ciemno z
dziewoją, która z automatu mówi, że jest weganką, robi crossfit
i żywi się tylko "organiczną" żywnością? Puff! Empik
jak zwykle ma całą masę książek, które oczywiście musisz dodać
do swoich zbiorów, a na które absolutnie cię nie stać?* Puff!
Wspaniała wizja. "Incognito: Niesamowity przypadek Pawła K."
opowiada właśnie historię kogoś, kto taki niezwykły talent
posiadł. I chociaż wciąż stawiam pierwsze kroki w świecie
polskiego komiksu, zwłaszcza tego superbohaterskiego, właśnie z
tego powodu zainteresowała mnie ta seria. Dziś na tapecie –
zeszyt szósty... Od którego przyszło mi rozpocząć kontakt z
"Incognito".
Pozwoliłem sobie na mały research po
poprzednich zeszytach serii (dostępnych w sieci, w czerni i bieli,
na stronie C&C Comics, o tutaj: http://cc-comics.pl/incognito/
- od szóstego numeru jednak wydawniczą pałeczkę przejmuje Sol
Invictus, co zdecydowanie widać, a o czym za chwilę), aby rozeznać
się, o co w tym naprawdę chodzi. Historia rysuje się następująco:
Paweł Kamiński jest typowym outsiderem. Jego życie towarzyskie
leży w kompletnych gruzach, jemu samemu brak odwagi i pewności
siebie. Mówi o sobie, że pozostaje niewidzialny dla innych ludzi,
ciekawszych niż on. Jak na ironię, pewnego wieczoru odkrywa, że
faktycznie potrafi stawać się niewidzialny w chwili zagrożenia.
Postanawia, że wykorzysta ten dar do walki z przestępczością na
ulicach. Co ciekawe, supermoc Pawła nie czyni go od razu
superbohaterem na miarę Flasha czy Kapitana Ameryki. Przyznaje, że
nie jest silny ani szybki, ani nie stać go na niesamowite gadżety,
wyposaża się więc w grube, nabijane ćwiekami rękawice, gaz
pieprzowy oraz bomby błyskowe, które, wespół z nowo zdobytą
mocą, pozwalają mu uzyskać nie do końca uczciwą przewagę w
walce z oprychami (przyznaję, bardzo przypadł mi do gustu akurat
ten smaczek). Przybiera też nowe imię, jego superbohaterski
pseudonim: Incognito.
Szósty zeszyt serii składa się
właściwie z dwóch części: pierwsza, "Pożegnanie",
opowiada historę sprzymierzeńca Incognito, tajemniczej Alicji. Ta
zaś, w towarzystwie niedawno poznanego Adama, odłącza się od
naszego bohatera i rusza zbadać poszlakę, która może pomóc jej
odszukać Barona – miejskiego króla zbrodni – i jednocześnie
dowiedzieć się, skąd wzięły się jej niezwykłe zdolności.
Druga zaś – Kolory Grozy – przenosi nas z powrotem do Pawła,
który ma własne problemy. Musi bowiem stanąć oko w oko z nowym
wrogiem - obcy zna jego tożsamość i wydaje się prowadzić z nim
coś w rodzaju sadystycznych podchodów. Incognito musi dopaść go,
zanim postanowi obwieścić światu, czym pan Kamiński zajmuje się
po nocach...
"Incognito" to komiks, z
którym mam kilka problemów. Pierwszy – najbardziej rzucający się
w oczy - to taki, że kreska jest niesamowicie nierówna. Wszystkie
zeszyty aż do tego momentu wyglądały mocno średnio, podobnie jak
"Pożegnanie" – proporcje ciała postaci miejscami
dziwne, podobnie jak ułożenie ich ciał, kolorystyka jakaś
pastelowa (w #6 – poprzednie były czarno-białe)... Z kolei druga
połowa zeszytu, właściwe "Kolory Grozy", wygląda już
znacznie lepiej, w niczym nie ustępując, na przykład, takiemu
"Lisowi". To zdecydowanie zmiana na lepsze. Drugi problem –
to to, że mimo paru ciekawych smaczków, opowiadana tu historia
wydaje się strasznie... typowa dla komiksów o superbohaterach. Do
tego momentu nie nastąpiło nic niesamowitego, co przykułoby moją
uwagę i sprawiłoby, że z niecierpliwością czekałbym na ciąg
dalszy. Po trzecie, dialogi miejscami są sztywne, miejscami
wydumane, za to miejscami chociaż błyskotliwe – choć ze strony samego
Incognito aż za bardzo cwaniackie jak na kogoś, kto do niedawna
uchodził za kompletnego outsidera. Przypomina się – aż za bardzo
- inny, zamorski superbohater. Ten taki, co zawsze miał dostęp do
sieci.
Finalny werdykt? "Incognito" to w moim
odczuciu komiks mocno średni, ale zeszyt numer sześć wydaje się
zwiastować nadchodzące zmiany na lepsze. I chociaż "Niesamowity
przypadek Pawła K." niedociągnięć ma wiele i nie zaimponuje
jak dotąd niczym komuś, kto, na przykład, widział już "Lisa",
myślę, że mimo wszystko warto dać mu szansę. Bo a nuż ten
szary, smętny frajer w kącie okaże się rzeczywiście mieć jakąś
ukrytą moc – i tylko czeka na moment, by nią wszystkich zadziwić?
* - autor tego tekstu w żaden
sposób nie promuje zachowań powszechnie uznawanych za karalne, a
wręcz stanowczo je potępia. Podobnie jak politykę cenową wobec
słowa pisanego w tym kraju.
Za udostępnienie egzemplarza do recenzji dziękujemy wydawnictwu Sol Invictus.
Dane ogólne:
Tytuł:
Incognito #6: Kolory Grozy. Część I.
Autorzy: Piotr Czarnecki
(scenariusz), Łukasz Ciżmowski i Monika Filipiak
(ilustracje)
Wydawnictwo: Sol Invictus
Rok wydania: 2015
Liczba
stron: 32
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Daj znać, że widzisz ten post - zostaw komentarz albo "lajka"! (: